Otwieram wątek na dyskusję o Myanmarze.
W Birmie są anarchiści, którzy jakiś czas temu (to mogło być z 9 miesięcy temu) prosili o solidsrnosciowe akcje o tym, ze junta nie jest anarchistyczna. Robilismy im wtedy grupowe zdjęcie z banerem.
Wtedy sytuacja wygladala tak, ze niektóre osoby wojskowy zamach stanu i wszystkie okropności z tym związane chcialy powiazac z anarchizmem. Grupom stamtąd zależało, zeby to nie poszło w TR stronę.
Od tego czasu nie sledzę tematu, ale na pewno są tam ludzie o takich poglądach jak my.
FNB Łódź wsparło dwie ekipy FNB - jednej działającej w Tajlandii wśród uchodźców z Mjanmy oraz FNB z Mjanmy. Mimo trudnej sytuacji są tam ludzie, którzy starają się coś działać.
Wcześniej w ogóle nie zagłębiałem się w wydarzenia z tej strony świata, chyba to zmienię - https://freedomnews.org.uk/2025/05/02/supporting-peoples-resistance-in-myanmar/
Ja trochę wychodzę z założenia, że po co mi dużo wiedzy, jeśli miałbym niewiele dzięki niej robić. Jeśli będę miał pomysł i moc, by pomóc ludziom w miejscu x, to pewnie wczesniej się dowiem co i jak.
Znam ludzi, którzy nie czytają bardzo dużo, za to działają mocno w różnych sprawach.
Znam (niestety niemało) osób, które bardzo dużo czytają, ale bardzo mało robią.
Myślę, że warto znaleźć złoty środek.
I na koniec anegdotka, którą opowiedział mi znajomy z Kotliny Kłodzkiej: gdy zeszłoroczna powódź nawiedziła Polskę, przez kilka dni sledził jej przebieg. Wiedział bardzo dużo. Siedział w domu, śledził i miał sporą wiedzę na ten temat.
Po kilku dniach pojechał do znajomego, któremu zalano dom (wiedział o nim od początku). Na poczatku mu to powiedział, ze czyta i czyta, aż w końcu do niego dotarlo, ze faktyczną fizyczna pomoc jest potrzebna, a nie czytanie. Przez cały dzień pomagał mu czyścić jedno pomieszczenie ze szlamu.
To nie jest aluzja do Ciebie itd. Tak napisałem, może ktoś sobie coś w tej treści odnajdzie.
Oczywiście, zgoda, od czytania trzeba przejść do działania. Niełatwo to zrobić, gdy dane miejsce jest abstrakcyjnie wręcz daleko, a konteksty umykają przez niedomiar informacji, ale od czegoś trzeba zacząć. Nie bez przyczyny zalinkowałem artykuł, który zaczyna się o informacji o beneficie i wydaniu zina zwiększającego świadomość o konflikcie.
Walczyć, żeby zaznaczyć swoje racje - tak. Wbić kij w szprychy tym, którym nie chcemy się podporządkować - oczywiście. No ale robienie z tego ogólnoświatowego frontu “naszych” i zarodka nowej epoki to dziecinna iluzja. Napoleon z rewolucji francuskiej, stalin z rosyjskiej, darwinizm społeczny z polskiej solidarności. Tak wygląda ludzkość, więc nawet jak tu wygrają nasi to co najwyżej będziemy mieli kolejną Wenezuele Chaveza.
Nie wiedziałam że są tam i nasi. Straciłam Myanmar z radaru, bo przyglądałam się bardziej np. Indonezji czy Afryce. Zdecydowanie za dużo się ostatnio dzieje żeby móc to zrozumieć.
Dobrze że redakcja serwisu dodała komentarz odnośnie partycypacji w działaniach wojennych bez wcześniejszego przeszkolenia wojskowego. :D
Są, powiedziałbym, że opozycja w Myanmarze jest bardzo ciekawa, ale nie znam się na tyle, żeby ocenić ją re: Rohingya.
Jeśli masz IG to polecam profil azad_afa. Ziomek, ex. YPG, jest na miejscu.
Mam, już leci follow.
Są też profile jednostek “antyfaszystowskich” czy milicji mniejszości etnicznych, które działają w Mjanmie po stronie opozycji - aifmyanmar (robią cały czas zbiórki pieniężne) czy pdf.zoland (ze stanu Czin, tam zresztą z tego co wiem działa też AIF).
Coś konkretnego? Z tego co wiem to dzieje się tak masa złych rzeczy, kraj opanowany jest chaosem a przy okazji zachodnie firmy robią tam sobie biznes